16:11

Sarah J. Maas Korona w mroku II Dziedzictwo ognia

Jeżeli pamiętacie, co eM pisała na temat Szklanego tronu, to powinniście być zdziwieni, że czytacie tekst o kolejnych dwóch częściach tej serii. 

eM sama jest zdziwiona. Szczególnie swoją opinią na ich temat. 

Nie to, żeby eM nie miała w planach przeczytania drugiej części! Ba, chciała ją przeczytać, żeby upewnić się czy miała rację w swojej ocenie, bo bądźmy szczerzy, według opisów, Szklany tron posiadał wszystkie te cechy, które eM lubi w książkach. Młodzieżowych, żeby nie było. 

Dlatego kiedy eM walczyła z sesją, a myśl o rozpoczęciu nowej serii wzbudzała w eM niechęć, postanowiła dać szansę Koronie w mroku. 


I spodobała się ona eM na tyle, że postanowiła przeczytać od razu trzecią część. 
Którą można opisać jednym słowem jako epicką, ale o tym za chwilę. 

Na początku wyjaśnijmy sobie dwie sprawy. 
Po pierwsze, eM czytała pierwszą część po polsku, natomiast dwie kolejne po angielsku. Niestety, eM wydaje się, że Szklany tron mógł jej się nie spodobać właśnie przez tłumaczenie. Oczywiście, eM zdaje sobie sprawę, że i oryginał i polska wersja mają prosty język no i nie da się nic wielkiego z tym zrobić. Bo trzeba wybrać: albo zostawiamy tłumaczenie dosłowne, które nie będzie miało sensu, albo coś zmieniamy. Dla eM seria Sarah J. Maas ma ten sam problem co wszystkie książki Cassandry Clare: przy tłumaczeniu traci sporo smaczków i humoru. Co powoduje, że czytelnik taki jak eM może kręcić nosem. 
Czy tak jest na 100% eM nie jest pewna, potwierdzi Wam to, jeżeli jeszcze raz przeczyta drugą i trzecią cześć, tym razem po polsku. 

Drugą sprawą, jest nastawienie eM. Przed przeczytaniem pierwszej części, eM była przygotowana na coś wspaniałego, co powali ją na kolana, przez co nawet małe niedociągnięcia, które większości nie przeszkadzały, eM przyjęła jako sztylet prosto w serce. Zabierając się za drugą część, eM chciała tylko zapomnieć o sesji. Wyszło lepiej? Wyszło. 

No to czemu eM jest teraz szczęśliwa?

Bo eM miała rację. Celaena ma rozdwojenie jaźni! A przynajmniej próbuje je mieć. Jeżeli czytaliście drugą część, to doskonale wiecie o czym eM pisze, a w trzeciej części przekonacie się jak bardzo. eM uwielbia mieć rację! Ten wątek całkiem nieźle tłumaczy dlaczego w pierwszej części C. zachowuje się tak jak się zachowuje. Chociaż i tak eM wolałaby mniej rozdwojenia, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Wszystkie potknięcia w tym wątku eM wybacza za sprawą Dziedzictwa ognia. Tam się większość spraw wyjaśnia i tam dopiero mamy badassa. 

Ciekawą sprawą w serii pani Maas jest wprowadzanie coraz to nowych bohaterów płci męskiej i zapominanie o nowych bohaterkach. eM rozumie, target grupa, ale przydałaby się kiedyś jakaś solidarność jajników. Niby są jeszcze jakieś oprócz Celaeny, ale albo źle kończą, albo należą do złej drużyny (chociaż jeżeli ktoś chciałby poznać teorię eM na ten temat, bo czytał trzecią część, to niech pisze!). 

Pisząc o tym, wątki z wszystkich trzech części przeplatają się ze sobą i zostają bardzo ładnie wyjaśniane, a przy okazji pojawiają się nowe pytania. Część z nich jest tak łatwa, że eM nie mogła się powstrzymać i zadawała jedno ważne pytanie książce "serio?", bo od razu można było przewidzieć o co chodzi. Z drugiej strony są momenty, gdzie eM nie wie co się stanie. I to jest fajne. 

Pięknie jest też stworzony świat przedstawiony. Jest on ogromny, ma wspaniałą historię, a my poznajemy go w dużym stopniu dzięki rozbiciu narracji na kilka osób. Nie lubicie któregoś narratora? Spokojnie, za kilka stron dostaniecie kolejnego. Niestety, nie można pomijać nielubianych narratorów (a raczej mniej interesujących), bo potem można nie zrozumieć o co chodzi, bo naprawdę sporo się ze sobą łączy. No i magia. eM jest naprawdę pod wrażeniem tego, co stworzyła autorka. I jak ładnie jej się to wszystko układa w całość.

Oby tego nie zepsuła. 

Cały czas coś się dzieje, czasem bardziej, czasem mniej interesującego. eM nie miała ochoty odłożyć książki na bok. W Dziedzictwie ognia, nawet początkowo najnudniejszy wątek, wprowadzający nowego narratora, może się przerodzić w coś bardzo ciekawego. A zarazem uroczego. Aż eM chwilami przypomniał się Eragon. Albo Pokemony

Pisząc Pokemonach, a raczej o złapaniu ich wszystkich, to jeżeli chodzi o wątek romantyczny, to w drugim tomie jest i to nawet bardziej wyraźny niż w tomie pierwszym, by w tomie trzecim znowu przygasnąć. I dobrze, bo to nie jest najważniejsza sprawa dla Celaeny. Jeżeli jednak będziecie chcieli zmusić eM, do wyboru którego przystojniaka woli (bo oni na pewno są przystojni!), to wiedzcie, że eM nie jest ani Team Chaol, ani Team Dorian. eM jest powyżej ich. 

eM jest Team Rowan. 
Zaklepane. 

Jeżeli czytaliście pierwszą część i podobała Wam się, to do przeczytania kolejnych części eM nie musi Was zachęcać. Sami pewnie czekacie na trzecią część lub już ją przeczytaliście po angielsku i czekacie na czwartą tak jak eM (w takim przypadku eM musi z kimś porozmawiać, pokażcie się!). 
Jeżeli jednak, tak jak eM mieliście problemy ze Szklanym tronem, to przełamcie swoją niechęć i spróbujcie przeczytać dalsze części. Chociażby tylko dla Dziedzictwa ognia, które ma naprawdę wszystkie te elementy, którymi promowana była pierwsza część.
Copyright © eM poleca , Blogger