15:02

Wierna Cztery (The Divergent: Allegiant)


Tytuł tego postu mógł być jeszcze większym sucharem, więc cieszcie się, że skończyło się na takim.
Naprawdę. Oglądając ten film eM rzucała sucharami na prawo i lewo.

Wiecie jak zazwyczaj wyglądają posty o ekranizacjach znanych książek? 
Byłam, obejrzałam, nie było jak w książce, łapka w dół. 

A przynajmniej większą część zajmuje porównanie tego jak film różni się od książki. 
Oczywiście, eM sobie przypomniała o tym siedząc już w kinie, a biorąc pod uwagę, że z książkowej Wiernej pamięta mniej więcej co się działo (czytajcie: że świat się jakoś rozszerzył), to co się stało na końcu (tego chyba nie da się zapomnieć) i to jak słabo została przedstawiona perspektywa Cztery (który z najlepszego bohatera w serii stał się najgorszym), to oglądanie spędziła na zastanawianiu się co jakiś czas, czy to coś co widzi na ekranie zdarzyło się w książce czy nie. 

Dlatego, żeby mieć o czym pisać, a raczej pisać o czymś więcej niż tym, że Cztery jest najlepszy, eM postanowiła przeczytać streszczenie trzeciej części Niezgodnej przed napisaniem swojej opinii na temat filmu. Bo oczywiście jej egzemplarz książki jest gdzieś w świecie.  

Filmowa Wierna, a raczej pierwsza część ostatniej części (eM pamięta, że czwarta część filmowej serii będzie miała inny tytuł, internet podpowiada, że będzie to Ascendant) ma mało wspólnego z książką. Co może i nie jest dziwne, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że druga część filmu skończyła się inaczej niż książka i cały czas brakuje kilku bohaterów, których znamy z papierowej wersji. 

Ogólny zarys historii jest ten sam. eM nie będzie szczegółowo Wam go opisywała, żebyście sami mogli się przekonać. I szczerze powiedziawszy, wersja filmowa trochę lepiej jej się podobała. Biorąc pod uwagę to, że ani jedna, ani druga wersja nie powaliły ją na kolana. Każda ma swoje wady. 

O książkowej możecie poczytać TUTAJ

O filmowej eM wypowie się teraz. 

Gdyby nie to, że eM czytała książkę i oglądała poprzednie filmy, po obejrzeniu Wiernej byłaby przekonana, że głównym bohaterem jest Cztery. 
Co, jak wszyscy wiedzą, nie może być złą rzeczą, szczególnie, kiedy Cztery wygląda jak Theo James. 

To na jego barkach spoczywa cała historia. A raczej na jego zdolności do rozprawienia się z każdym przeciwnikiem (a nawet przeciwnikami, nie ważne jaką mieliby przewagę liczebną), wychodzenia jedynie z kilkoma zadrapaniami z poważnych wypadków (uwaga, eM uspokaja: tylko nieliczne znajdują się na twarzy!). Koleżanka z którą eM oglądała Wierną stwierdziła, że istnieje kolejka dla osób, którym Cztery ma przywalić. A oprócz tego, wygląda na to, że tylko on zachował zdolność myślenia. 

Cztery nie jest zadowolony, bo lepiej wygląda w czarnym. 

I tak, Theo James pojawia się na ekranie bardzo, bardzo często!

eM, która chodzi na kolejne części Niezgodnej tylko po to, żeby zobaczyć Cztery w dobrej jakości, nie mogłoby być chyba nic lepszego!
No dobra, mogło. Gdyby twórcy filmu mieli jaja i skończyli tę część tak jak Veronica Roth skończyła serię. W tym momencie, eM nie rozumie czemu będzie czwarta część (chyba, że chcą zrobić cztery dla Cztery, oprócz finansowego aspektu, w takim przypadku eM popiera!). Trzy czwarte ostatniej części zostało zawarte w filmie. Tak jak eM wspomniała, nie było to dokładnie to samo co w książce, ale najważniejsze wątki są już wykorzystane. 

CO ONI DALEJ ZROBIĄ? 

Czy eM musi pisać o Tris, która jest coraz bardziej irytująca i jeszcze mniej myśląca? I to nie jest wina Shai, tylko postaci.
Chociaż chwila. Dobrze, że Tris była w tej części, bo inaczej eM nie mogłaby zażartować, że siedzi w samochodzie ze wszystkimi chłopakami z którymi się całowała. 
I kończąc już temat żartów (a raczej sucharów), Ansel, grający Caleba, powinien się cieszyć, bo przynajmniej w tym filmie ma jeszcze obie nogi. 

Ba-dam tss!

Zanim zaczniecie oglądać Wierną, przygotujcie się też na ból zębów spowodowanych ich zgrzytaniem. eM rozumie, że część lokalizacji nie da się stworzyć inaczej niż w komputerze, ale w tym samym czasie jest zdania, że ich komputerowe pochodzenie nie powinno być aż tak widoczne. Naprawdę. Kiedy uświadomicie sobie (a raczej wypatrzycie) ile czasu aktorzy spędzili na zielonym ekranie i jak to musiało śmiesznie wyglądać, zaczniecie traktować Wierną jak komedię. 

A tutaj aktorzy Wiernej w ich naturalnym środowisku.
 W tym momencie przechadzają się po ścianie.
Wierna nie jest filmem, który koniecznie musicie zobaczyć. Jest przeciętna. Fani serii, którzy pamiętają co działo się w książkach, na pewno będą mieli dużo materiałów do porównywania. Jeżeli macie wysokie oczekiwania, to odpuście sobie na razie. Poczekajcie aż Wam przejdzie. Jednak kiedy chcecie tylko chcecie spędzić czas, a oglądaliście poprzednie części, to śmiało! Tylko eM jeszcze raz powtórzy, nie nastawiajcie się na nic wspaniałego. 

To czy jest tam coś pozytywnego?

Tak. 
Cztery w największej ilości do tej pory. 
Nie ukrywajmy, to jego ogląda się najlepiej.

Macie pomysł, co twórcy filmu zaprezentują w czwartej części? 
Myślcie, że odważą się na to samo, co zrobiła Veronica Roth? 

6 komentarzy:

  1. Ostatnio nawet zastanawiałam się nawet czy by nie iść na ten film do kina. Ostatecznie stwierdziliśmy z moim facetem, że chyba jednak wolimy wybrać się na Zwierzogród ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wybór! To znaczy eM nie wdziała "Zwierzogrodu", ale jest przekonana, że Twój facet nie doceniłby najlepszego elementu "Wiernej", czyli Cztery ;)

      Usuń
  2. Pewnie obejrzę, bo w sumie jak już serię książkową znam, a i filmową śledzę... Trzymam kciuki za to, żeby pozostali wierni pierwowzorowi w kontekście Tego Rozwiązania, na które Odważyła się Roth, choć jak przerobili tyle, to nie zdziwię się, jak i po To wyciągną ręce. Chyba że wykorzystają myk z bitwy z czwartej części Zmierzchu, czyli pokażą To, ale potem szybko się wycofają "to tylko ich wyobrażenie!". Jak ktoś widział Przed świtem to wie, o czym mówię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eM uwielbia Twoje komentarze <3

      eM też by chciała, żeby w tym przypadku twórcy filmu byli WIERNI (eM musiała!) Roth. Szczerze powiedziawszy, przez pól filmu była przekonana (no dobra, miała ogromną nadzieję!), że zrobią już to na koniec tej części.

      Jeżeli zrobią to tak jak w "Przed świtem", to eM się na nich obrazi. Serio, przed pójściem na seans, eM wybada spoilery i jeżeli okaże się, że tego nie zrobili to nawet gdyby Cztery miałby być cały czas na ekranie, to eM nie pójdzie na to do kina. Potem jedynie gdzieś obejrzy fragmenty z Tobiasem :>

      Usuń
  3. Ja byłam na nocnym maratonie (półprzytomna pod koniec, no ale cóż). Cztery jest zdecydowanie największym plusem tego filmu ;)
    Pamiętam, jak podczas seansu razem z koleżanką się zastanawiałyśmy, czy na pewno powstanie jeszcze jeden film. Doszłam do wniosku, że mogliby po prostu "Wierną" trochę przedłużyć (tak myślę 30-40 minut by wystarczyło) i zamknąć historię. Ale nie! Tradycji musi stać się zadość, ostatnią książkę dzielimy na dwa filmy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Przedłużyliby i byłby spokój, ale nie. Hajs się musi zgadzać.
      A gdyby się uprzeć, to nawet to zakończenie "Wiernej" ma jakiś sens i nie trzeba od razu kolejnej części robić.
      Ale z drugiej strony, znowu będzie szansa na wpatrywanie się w Cztery ;)

      Usuń

Copyright © eM poleca , Blogger