14:39

[bukszots] Vicious, Pochodnia w mroku, Illuminae, When Dimple met Rishi


Zapraszam Was na kolejną odsłonę bukszots. 
Tym razem będzie to zbiór opinii, które już pojawiły się na fanpage'u eM poleca - żeby przypadkiem nie zagubiły się w otchłani facebooka.

Tak jak poprzednio - będzie krótko (naprawdę się starałam!) i bez spoilerów. 
Jeżeli chcielibyście poczytać coś więcej o którejś z tych książek, dajcie znać - marudzenie to ulubiona dyscyplina sportowa eM, więc napisanie dłuższej (i pewnie bardziej spoilerowej) opinii nie będzie stanowiło problemu. 



Mówcie sobie co chcecie, ale jest połowa roku a eM ma już absolutnego faworyta do tytułu najlepszej książki przeczytanej w 2017 roku.
Tak, tak - mowa o Vicious V.E Schwab - co nie powinno nikogo dziwić, skoro sam opis obiecywał supermoce, złoczyńców i walkę między dawnymi przyjaciółmi.
Jak napisali - tak było. A nawet jeszcze lepiej.
Nieoczywiści bohaterowie, relacja głównych bohaterów przypominająca tą pomiędzy Profesorem X a Magneto.
No i próba wyjaśnienia jak powstają ludzie z supermocami (co powinno zostać opatrzone ostrzeżeniem: nie próbujcie tego w domu).
eM czeka z niecierpliwością, bo jest pewna, że książka w końcu pojawi się w Polsce, a wtedy będzie mogła w końcu o niej porozmawiać.
A poza tym, będzie druga część! 




"Pochodnia w mroku" to kontynuacja (eM patrzy na zapiski na dłoni) "Imperium ognia". 

I wszystko byłoby fajnie pięknie, gdyby eM lepiej pamiętała, co takiego działo się w tej poprzedniej części. Takie " w poprzedniej części", albo chociaż słowniczek postaci! 

Bo ogólnie było dobrze - chociaż "Pochodnia z Mroku" wykazuje typowe dla drugiej części elementy: dużo podróży, rozdzielenie się głównych bohaterów, pozostawienie więcej pytań niż odpowiedzi. 

Czy warto? Lekko przewidywalne a zarazem ciekawe połączenie motywów (Starożytny Rzym, dystopia, fantastyka) powodują, że czyta się szybko i całkiem przyjemnie.





"Illuminae" to książką o której było głośno już kilka tygodni temu - a to za sprawą akcji wydawnictwa, które postawiło sprawę jasno: jeżeli w przedsprzedaży zostanie sprzedana odpowiednia liczba książek - wydajemy, jeżeli nie - pieniądze do Was wracają.

I udało się! Do eM, która z zaciekawieniem śledziła tę akcję, pod koniec lipca trafiła najpiękniej wydana książka jaką ostatnio widziała. Można tylko żałować, że więcej książek nie jest tak wydawanych.

Sam historia kręci się wokół dwójki nastolatków uratowanych z ataku wrogiej korporacji na ich planetę. Poznajemy ich, kiedy zjawiają się na statkach kosmicznych (jeszcze innej korporacji). Myślicie, że to już koniec? Przed Wami kilkaset stron pościgów, kosmosu, wirusów, dylematów moralnych i sztucznej inteligencji.
Chociaż eM nie musi przyznać, że byłaby wdzięczna autorom, gdyby zminimalizowali rolę wątku romantycznego.

Nie da się ukryć, że największym plusem jest sama forma książki - pełna zapisów rozmów, tajnych akt czy oficjalnie przekazywanych informacji - różnorodność form i ich twórców powoduje, że poznajemy historię z różnych stron. Co nie oznacza, że nie może Was zaskoczyć.

Chociaż dzieje się dużo, a lektura wciąga eM obawia się, że gdyby zastosowano inną formę opowiedzenia tej historii, straciłaby sporo ze swojego uroku.

Moondrive, wielkie dzięki, że postanowiliście wydać tę książkę. eM z niecierpliwością czeka na kolejne części! 




Nawet nie wiecie, jak bardzo eM chciałaby Wam napisać, że znalazła cudowną, lekką lekturę idealną na wakacje.

"When Dimple met Rishi" może i jest lekką lekturą wakacyjną, ale na pewno nie jest cudowna. 

eM nie jest pewna na co dokładnie liczyła, pewnie na szerzej zarysowany wątek kulturowy a przy okazji ciekawą rywalizację w konkursie podczas którego toczy się akcja? A może inaczej poprowadzoną relację głównych bohaterów, którzy pojawili się na konkursie podczas którego trzeba stworzyć własną aplikację (jedno pojawiło się tam, bo zależy jej na wygranej, drugie pojawiło się, bo chciało poznać swoją- prawdopodobnie - przyszłą - żonę).

Dostała za to historię w której najciekawsze rzeczy były opisywane w kilku zdaniach, instant-związek (którego początki... no cóż, może eM nie będzie tego opisywała) i kilka zdań w języku, którego eM nie rozumie a nikt nie pomyślał, że fajnie byłoby coś z tego przetłumaczyć. I kilka wątków pobocznych, które nierozwinięte, tylko zabierały miejsce.

Podsumowując: pomysł niezły, ale autorka wrzuciła do książki zbyt wiele wątków, zamiast skupić się na dwóch - trzech najważniejszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © eM poleca , Blogger